Z punktu A do punktu B

To zawsze jest szyba pociągu, tylko czasem on stoi na peronie,
czasem ja, to zawsze jest zmniejszający się świetlny punkt,
wraca z zapachem lub z dźwiękiem, raz zrobiłam mu zdjęcie.

Drzwi zwykle zatrzaskują się w połowie drogi,
zanim miasta przerosną lasy, a konduktor powtórnie zażąda biletu.
Kryza powoli zaciska się na szyi, pokarm nabrzmiewa w piersiach,
a nogi układają się pod właściwym kątem.

W żółtym świetle jarzeniówek dogasają wulkany,
znowu jestem śmiertelna

Wiersz pochodzi z tomu „Stop-klatka”

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wiersze z książki. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.