„Stop-klatka” jest opowieścią o relacjach córki z matką, o śmierci jednej z nich, o codzienności, żalu i metafizyce. Śmierć skadrowana przez poetkę gdy trzeba zniszczyć po bliskiej osobie okulary, Biblię i listy pisane z hospicjum posiada wiele wymiarów, choć na pierwszym planie trwa się tylko oddzielonym granicą koloru. Dla bohaterki stop-klatka zatrzymała się na dziewiętnastym roku życia, kiedy była świadkiem wynoszenia zwłok matki: „Potraktowali ją jak mebel, zniszczony stolik pod telewizor./ Może słusznie: włosy, które wypadły z prześcieradła,/ nie były przecież prawdziwe”. Od tamtej chwili „Nie ma teraz, jutro: zawsze jest przedwczoraj./ W ciele trzydziestolatki zabawna karlica”. Ta książka jest swego rodzaju poetyckim pamiętnikiem, silva rerum o dorastaniu bez kobiecego wzorca, szukaniu własnego języka i tożsamości, budowaniu relacji z mężczyznami. „Zamiast pocałunku – seks, zamiast snu – drzemka na peronie”.
Dikta prowadzi ciekawą i ryzykowną grę z czytelnikiem, jej Gestalt jest niespokojny, posiada kilka przeplatających się kobiecych natur – od kobiety z obozu piątego tańczącej kadosh, branej wcześniej w szpitalnej toalecie po retrospekcję z dziewczynką w komunijnej sukience. Na tle najnowszych kobiecych debiutów poetyckich Diktę wyróżnia indywidualne spojrzenie na historiozofię, remiks kultur, świadome kontrastowanie tradycji i ponowoczesności („Bywam obiema, zwęgloną Dorą i przechrztą Rachelką” z wiersza „Podwójna”). Dikta jest również wnikliwym obserwatorem namiętności do sztuki powielającej szaleństwo, jak w ironicznym wierszu „Kochała tylko van Gogha”, w którym pani od polskiego w przyciasnym gorsecie nuciła w autobusie pastorałkę i „namalowała Słoneczniki/ śliną na kasowniku”. Stąd może szukanie przez bohaterkę ratunku w lunaparkach i cudzych pamiętnikach, drobna celebracja własnej empatii.
Jedną z motoryk „Stop-klatki” jest częsty powrót do stanów granicznych czy ukazywanie w nowych kontekstach przedmiotów posiadających dłuższą żywotność od nas. Przywołana wcześniej peruka matki pojawi się później przy okazji intymnych relacji z mężczyzną, który „prosił, żeby go w niej kochała.// Przyglądając się swojemu odbiciu w szybie, pomyślała,/ że z profilu coraz bardziej przypomina matkę”. Hanna Dikta stworzyła bohaterkę transgresyjną, przekraczającą granice kultury i zastanych schematów, wielowymiarową, reinterpretującą śmierć. Niniejszym debiutem polska poezja funeralna wzbogaciła się o dojrzałą poetkę, która w intymny sposób potrafi mówić o sprawach najważniejszych – miłości i przemijaniu.